poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Recenzja#17: Glinka zielona

Witajcie,
Dzisiaj kolejny wpis z tych pielęgnacyjnych. Nie przestraszcie się, ale w najbliższym czasie będzie ich naprawdę dużo.  Kupiłam ostatnio kilka kosmetyków, więc przyjdzie czas na ich zrecenzowanie.
O twarz dbałam od póki pamiętam. Raz były to mniej skomplikowane pielęgnacja, a czasem zdarzały się bardziej rozbudowane plany pielęgnacji.  Obecnie należę do tej drugiej grupy, a wszystko to powstało pod zachwytem Caroline Hirons. Niesamowita kobieta, mądra i z poczuciem humoru. Kto jej nie zna odsyłam do bloga klik . Można dowiedzieć  się naprawdę kilku ciekawych rzeczy. Ja jak do tej pory jestem nią zauroczona.
No dobrze, ale po przydługim wstępie chciałabym Was zaprosić na recenzję zielonej glinki J.
O tym jak i z czym mieszam tę glinkę napisałam w osobnym poście. KLIK. 


Informacje podstawowe
Glinka zielone przeznaczona jest głównie dla osób z trądzikiem. Dokładny opis działania glinki znajdują się na zdjęciu poniżej.

Za glinkę zapłaciłam ok.7 zł i zamawiałam ją przez internet. A opakowanie ma, aż 100 g.
Skład
W składzie znajduje się tylko glinka zielona, bez żadnych dodatków.
Konsystencja i kolor
Kolor tak jak sama nazwa glinki wskazuje jest zielona. W opakowaniu żaden zapach nie jest wyczuwalny.

Opakowanie
Nie ma do czego się przyczepić w tym opakowaniu. Poręczne, wygodne, jak najbardziej na plus.
Aplikacja
Ja glinkę nakładam po prostu ręką. Rozrabiam ją na talerzyku, staram się, aby nie była zbyt rzadka, aby nie spływała z twarzy. Na twarzy trzymam ją ok. 10 min. Przez ten czas dwa razy spryskuję twarz wodą termalną. Jeśli takiej nie macie, możecie użyć toniku lub zwykłej wody. Ważne, aby glinka nie zastygła na naszej twarzy.
Działanie
Glinka bardzo ładnie oczyszcza naszą skórę. Skóra po jej zastosowaniu jest bardziej promienna. Także jeśli chcecie oczyścić swoją twarz i nadać jej świeżości, zdecydowanie powinniście jej spróbować
Glinka jest strasznie wydajna, co prawda starczy mi już tylko na jeden raz, ale używałam jej prze cały rok. Pod koniec już mi się trochę znudziła i zaczęłam kupować pojedyncze saszetki innych maseczek, ale postanowiłam, że już czas najwyższy ją wykończyć.
Na pewno powrócę kiedyś do tej glinki, jednak na jakiś czas muszę odpocząć, od wielkich opakowań dla maseczek.
A Wy jakich maseczek używacie?
Co możecie polecić?
Miłego dnia,

Paulina.

3 komentarze:

  1. A ja nigdy nie używałam glinek, może kiedyś taką kupię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moją ulubioną glinką jest brązowa,zielona kojarzy mi się niezbyt dobrze,zazwyczaj po jej użyciu na mojej twarzy pojawiają się jakieś niedoskonałości.To nie jest kwestia zapychania,bardziej podrażniania skóry

    OdpowiedzUsuń