niedziela, 30 listopada 2014

Dbam o włosy #3- Oliwka Hipp + Planeta Organica

Witajcie,

Czas na kolejną niedzielę dla włosów. Jeśli ktoś nie widział poprzedniej to zapraszam serdecznie do przeczytanie posta tutaj
Początkowo nałożyłam oliwkę Hipp na suche włosy na ok.2 godziny.

Następnie włosy umyłam szamponem Natura Siberica, którego recenzję możecie przeczytać tutaj. Na szczęście został mi już tylko na ostatnie użycie.

Po zmyciu szamponu przyszedł czas na odżywkę, której recenzja pojawi się za jakiś czas na blogu. Jest to Planeta Organica-morze martwe balsam odżywczy- objętość i gładkość. Na włosach trzymałam ją jakieś 10 minut po czym spłukałam.

Na sam koniec w skalp wtarłam wcierkę Radical, a w końcówki serum z Gliss Kur.

Włosy pozostawiłam do samodzielnego wyschnięcia.

 Jeśli chodzi o rezultaty są włosy są bardzo fajnie nawilżone oraz miękkie w dotyku.
Poniżej włosy związane w kucyk.



Dodatkowo chciałam jeszcze porównać włosy, sprzed 4 tygodni, oraz te dzisiejsze. Poniżej wstawiłam zdjęcie włosów sprzed 4 tygodni.

sobota, 29 listopada 2014

Nowości kosmetyczne-Listopad

Witajcie,
Wraz z końcem miesiąca nadszedł czas na pokazanie,  co udało mi się kupić w listopadzie. W tym miesiącu było ich naprawdę niewiele, kupiłam tylko najpotrzebniejsze rzeczy.
Pierwszą część zakupów opisałam już w poście o zakupach z Rossmanna. http://paulinaschoice.blogspot.com/2014/11/zakupy-rossmann-promocja-11.html
Kolejne zakupy były podyktowane ostatnio strasznie męczącym mnie wypadaniem włosów, o którym więcej napiszę w przyszłym tygodniu. Jedne z kosmetyków, które mają mi pomóc w zahamowaniu wypadania to:
Radical-Mgiełka wzmacniająca ok.8 zł
Wcześniej nie miałam żadnego produktu z tej firmy. Potrzebowałam jakiejś wcierki, która pomoże mi w walce przeciwko wypadaniu włosów. Zdecydowałam się, że ją zakupię właśnie ze względu na dobre opinie dotyczące tego problemu.

Joanna- Kuracja wzmacniająca ok. 7zł
Joanna to mój zdecydowany ulubieniec, ze wszystkich wcierek, które udało mi się stosować, to właśnie ta sprawdza się najlepiej.
Kupno kosmetyków podyktowane było tym, że poprzedni podkład mi się skończył i potrzebowałam czegoś nowego.

Maybelline- Affinimat 09 Opal Rose-ok.27zł
Szczerze mówiąc kupiłam ten podkład, bo myślałam, że jest w promocji, okazało się, że jednak nie. Początkowo chciałam kupić Revlon-Colorstay, ale ceny w drogeriach są zabójcze, a gdyby zamówiła przez internet to byłoby to nieopłacalne. Postanowiłam więc kupić coś tańszego. Coś czuję, że za jakiś czas znajdzie się recenzja na temat tego produktu, bo na razie jestem nim dosłownie oczarowana.


Jak widać w tym miesiącu poczyniłam bardzo niewiele zakupów. A co Wy kupiłyście w listopadzie?

czwartek, 27 listopada 2014

Czwartek lakierem malowany#7: Wibo Granite Sand nr 4


Witajcie,


Dzisiaj chciałam Wam przedstawić jaki lakier gości na paznokciach mojej siostry- Kingi. Jest to Wibo Granite Sand o numerku 4. Kinga kupiła ten lakier podczas promocji, która niedawno odbywała się w Rossmannie. 

Jako drugą rzecz wybrała piaskowy lakier Wibo, który zapewne również pojawi się na blogu.  Sama malowałam tym lakierem paznokcie i bardzo mi się spodobał, tylko strasznie długo sechł. Piaskowe lakiery są bardzo fajne, tylko dosyć nietrwałe. Wyjątek od tego może stanowić lakier z Golden Rose, gdzie nawet zmywacz ma problem.

Chciałam Wam jeszcze pokazać, co Kinga myśli na temat lakieru. Na moich paznokciach lakier wytrzymał 4 dni. Chociaż jego kolor nie jest intensywny, produkt przyciąga uwagę swoją „chropowatą” strukturą. Bardzo przypadł mi do gustu, na pewno często będę po niego sięgać. 

A ja chciałabym Was zachęcić do wysyłania zdjęć swoich paznokci na adres paulinaschoice@gmail.com.
I jak podobają Wam się paznokcie?

wtorek, 25 listopada 2014

Recenzja#11: Balea Professional

Witajcie,

Ostatnia recenzja pojawiła się 2 tygodnie temu, więc czas na kolejną. Tym razem chciałabym omówić produkt niedostępny w Polsce, ale o którym do niedawna było głośno. O czym mowa? Balea Professional- odżywka do włosów z olejem arganowym.

Informacje podstawowe
Tyle na ile znam niemiecki ( czyli praktycznie wcale) oraz tyle na ile pomógł mi tłumacz, jest to odżywka do włosów suchych. Pojemność to 200 ml, a kosztowała mnie 1,5 euro. Zakupiłam ją w DM.

Skład

Jest krótki i bardzo przyjemny. Wysoko znajdziemy olejek arganowy, co jest dużym plusem. W składzie znajdziemy też pantenol, lecz niestety już po zapachu.

Zapach
Zapach jest bardzo przyjemny, na jesienny wieczory idealny, taki otulający, słodki.

Opakowanie
Produkt zamknięty jest w tubce. Bardzo łatwo można go wydobyć, opakowanie nie wyślizguje nam się z rąk. Otwieranie i zamykanie odżywki nie stanowi problemu.

Konsystencja
Powiedziałabym, że konsystencja jest raczej gęsta, nie trzeba nałożyć dużo produktu.

Działanie
Tu przechodzimy do najważniejszego, czyli do działania. Obecnie mogę powiedzieć, że jest to moja ulubiona odżywka do włosów. Bardzo ładnie pachnie, a włosy wizualnie są w naprawdę dobrej kondycji. Są miękkie, puszyste. Ja zazwyczaj odżywkę trzymam kilka minut (2-3)i po tak krótkim czasie są widoczne efekty.

Posumowanie
Gdy tylko będę miała okazję, z pewnością ponownie zakupię tę odżywkę. Po pierwsze przyzwoity, krótki skład, po drugie przepiękny zapach,  po trzecie jest po prostu bardzo dobra, po czwarte niska cena. Wszystkie z tych czynników zdecydowały o tym, że ponownie ją zakupię. A jeśli Wy macie suche włosy to powinna się u Was sprawdzić idealnie.


Stosowałyście tę odżywkę? Jakie są Wasze opinie?

sobota, 22 listopada 2014

Projekt denko #3

Witajcie,
Przychodzę z kolejnym z projektem, które są najchętniej czytanymi postami. Tak jak poprzednio, opiszę 5 produktów. Niestety, w tym miesiącu kosmetyki postanowiły kończyć się masowo, więc pewnie będzie jeszcze kolejny projekt denko. A jeśli nie widziałyście poprzedniego, to zapraszam do kliknięcia tutaj

Bielenda- Masło do ciała Winogrono- 1,5 zł
Masło to kupiłam na wyprzedaży w Biedronce. Od razu wiedziałam, że zużyję je do kremowania włosów. Nigdy wcześniej nie stosowałam tego sposobu, więc była ku temu okazja. Skład nie jest najgorszy. Na drugim miejscu Masło Shea, dalej znajdziemy olej winogronowy. Szczerze mówiąc byłam ciekawa, jak sprawdzi się na włosach i, jak się okazało, spisało się bardzo dobrze. Fajnie dociążało i nawilżało włosy, a jeśli chcecie zobaczyć efekty, odsyłam do tego posta

Max Factor- Tusz do rzęs FALSE LASH EFFECT FUSION Volume&Lenght-34,99 zł
Udało mi się ten produkt zakupić w promocji Super Pharm. Skusiłam się na niego głównie z powodu wielu pochlebnych opinii, a że tusze z Max Factor to jedne z moim ulubionych, sięgnęłam po niego z przyjemnością. Nie wiem, czy oczekiwałam od niego zbyt wiele, czy moje rzęsy są jakieś wadliwe, ale ten tusz nie robił z nimi nic, co nie potrafiłby produkt za 10 zł. Na plus trzeba mu przyznać z pewnością  fakt, że się nie osypuje. Na uczelni zdarza mi się spędzać i 14 godzin,  a po powrocie tusz jest wciąż na miejscu. Także moje uczucia są mieszane co do tego produktu, zdecydowanie wolę tusz 2000 kalorie, który jest tańszy i o niebo lepszy.

Soraya- Kremowy peeling enzymatyczny-10 minut na…
Dostałam go w spadku od siostry, która twierdziła, że ją zapycha. Jeśli peelingi mają parafinę,  czy trójglicerydy, nie przeszkadza mi to zbytnio,  inaczej sprawa ma się z kremami. Peeling ten nałożyłam, potrzymałam kilka minut,  zmyłam i to wszystko. Nic spektakularnego nie wydarzyło się z moją skórą. Taki tam obojętniaczek. Do minusów mogą zaliczyć fakt, że jest niewydajny. Tak jak saszetka innych peelingów wystarcza mi na 3 użycia, tak tu zużyłam wszystko za pierwszym razem.

Ziaja- Serum drenujące- ok.16 zł
Na temat tego produktu powstała osobna recenzja, także dla zainteresowanych odsyłam do niej.

L’biotica- Regenerujący krem do rzęs- ok.10 zł
Kremu używałam do brwi, gdyż, niestety, najładniejsze to one nie są. Zależało mi na ich zagęszczeniu i ewentualnym przyciemnieniu. Produkt był wydajny i jedno, co mogę mu przepisać, to z pewnością szybsze odrastanie włosków. Produkt przyjemnie się nakładało. Obecnie używam olejku rycynowego i według mnie radzi sobie odrobinę lepiej niż ten krem, więc pewnie nie zakupię go ponownie. Do rzęs używałam go tylko kilka razy. Nie mogę na rzęsy nakładać żadnych oleistych produktów, bo inaczej żaden tusz do rzęs nie utrzymuje się dłużej niż 2 godz. Wierzcie mi, rzęsy mogłam dokładnie oczyścić z olejku, to i tak nic nie dawało.


I jak podobają Wam się zdenkowane produkty? Miałyście, których z nich? Jakie są Wasze wrażenia?

czwartek, 20 listopada 2014

Czwartek lakierem malowany #6: Golden Rose- Rich Color 44

Witajcie,
Przed nami kolejny post o paznokciach. Do dzisiejszego zdjęcie swoich paznokci wysłała mi Tyśka z  bloga http://wlosy-of-tyska.blogspot.com/. Na blogu Tyśka pisze bardzo dużo interesujących rzeczy, więc jeśli macie tylko chwilę czasu, zajrzyjcie tam koniecznie. Polecam i przy okazji odsyłam do poprzedniego CLM, gdzie zdjęcie przysłała Magda (klik). Tyśka na paznokciach ma cudowną miętę,  jest to Golden Rose Rich Color 44, mi kojarzy się z lakierem essie mint candle apple, który jest na mojej liście zakupowej, jak tylko skończy się mój obecny miętowy kolor. Zapraszam do oglądania J.



I jak podoba Wam się kolor?

wtorek, 18 listopada 2014

Zakupy Rossmann, promocja 1+1

Witajcie,

Dzisiaj chciałam Wam przedstawić,  jakie kosmetyki kupiłam w Rossmannie. Chyba każdy  wie o aktualnie trwającej promocji 1+1, gdzie kosmetyk tańszy, lub w tej samej otrzymamy za darmo.
Nie wiem jak Wy, ale ja pamiętam, jak za pierwszym razem, gdy pojawiła się w Rossmannie promocja -40%, to ze sklepu wyszłam z 3 siatkami zakupów i już w pierwszych 3 godzinach po otwarciu najlepsze kosmetyki były wykupione. Teraz bardziej racjonalnie podchodzą do zakupów, dodatkowo bardzo ograniczony budżet nie pozwolił mi na większe zdobycze. Zakupiłam tylko dwa produkty. Tuszu potrzebowałam na już, bo z mojego starego  nic nie zostało, a drugi, który mam, niestety,  nie jest zbyt dobry. Róż również mi się kończył, a że nie miałam nic konkretnego,  co bym chciała wypróbować, wzięłam  ten, którego używałam już wcześniej. Wybrałam tylko inny odcień. Poniżej przedstawiam co zakupiłam.
Lovely-tusz do rzęs

Wibo-róż do policzków


Jak widzicie kupiłam tylko dwa produkty. A co Wam udało się upolować?

sobota, 15 listopada 2014

Jak pozbyłam się suchych skórek?

Witajcie,

Dzisiaj nie będzie recenzji, chciałam się z Wami podzielić tym, jak udało mi się pozbyć suchych skórek na policzkach.
Zacznę od przypomnienia, że mam cerę mieszaną. Strefa T się przetłuszcza, za to poliki są suche. Gdy używałam preparatów antytrądzikowych, na policzkach pojawiały się suche skórki, bo zwyczajnie w świecie źle dobierałam produkty do potrzeb mojej skóry. Kiedyś najbardziej zależało mi na zmatowieniu i jednego preparatu używałam na całą twarz. Teraz już wiem, że to był błąd, a więc jak poradziłam sobie z suchymi skórkami na twarzy?

Codzienne picie odpowiedniej ilości wody
Kiedyś nie dość, że piłam tylko wtedy, gdy naprawdę mi się chciało, to bardzo lubiłam napoje słodzone. To był duży błąd. Od pewnego czasu praktycznie wcale nie piję słodkich napojów, oczywiście zdarza mi się, ale teraz głównie piję wodę. Staram się, aby było to ok. 1,5 l, codziennie na uczelnię zabieram ze sobą butelkę 0,5l. Chociaż, gdy za oknami ponuro, coraz częściej sięgam po herbaty. To zdecydowanie poprawiło stan mojej skóry, stała się bardziej nawilżona, napięta i już nie jest taka szara.

Tonizowanie skóry
Obecnie przy porannej oraz  wieczornej pielęgnacji skóry stosuję tonik nawilżający ( kiedyś byłą to woda termalna). Kilka razy spryskuję wacik tonikiem i przecieram nim twarz. Dzięki temu przywracamy naturalne ph naszej skóry.

Nakładanie kremu pod makijaż
Kiedyś, gdy robiłam makijaż, pierwszym produktem, jaki nakładałam na twarz był podkład. Teraz za każdym razem nakładam krem nawilżający, wciąż nie mogę przekonać się, aby zacząć nakładać serum pod podkład. Na razie pozostanę przy kremach.

Stosowanie serum oraz olejku
Oprócz wody, to moje drugie wielkie odkrycie. Zawsze używałam tylko kremów, ale raz z ciekawości postanowiłam zamówić sobie serum i olejek do twarzy. Serum i olejek używam na zmianę, chociaż na razie głównie używam tego pierwszego              ( recenzja tutaj) i stosuję je podczas wieczornej pielęgnacji. Dzięki nim skóra stała się promienna i jest bardziej nawilżona.


I to wszystkie rzeczy, które przyczyniły się do wyeliminowanie suchych skórek. A Wy borykacie się z problemem suchej skóry? Jak sobie z nim radzicie?
Pozdrawiam,
Paulina

czwartek, 13 listopada 2014

Czwartek lakierem malowany #5: Delia Coral Prosilk 175

Witajcie,

Dzisiaj po raz pierwszy zobaczymy nie tylko moje paznokcie, zdjęcie swoich przesłała mi Magda z bloga szmaragdowy deszcz. Odwiedźcie go koniecznie, wystarczy kliknąć w link :) Ja tylko przypomnę, że zdjęcia ciągle można wysyłać na adres paulinaschoice@gmail.com. Pierwsza odważna już była, za co serdecznie dziękuję :*. Mi osobiście bardzo podoba się kolor, jaki Magda ma na paznokciach, w dodatku ma bardzo ładne i długie paznokcie. Ten lakier to Delia Coral Prosilk 175.
http://szmaragdowy-deszcz.blogspot.com/
Ja ze swojej strony napiszę tylko, że na paznokciach mam lakier essie z kolekcji jesiennej Take it outside.
I jak Wam się podobają kolory?

wtorek, 11 listopada 2014

Projekt denko #2

Witajcie,

Tak jak wcześniej wspominałam dużo produktów mam na wykończeniu, lub tych,  co już się skończyły, dlatego też pojawia się denko. Tak jak zapowiadałam, będę prezentować tylko 5 produktów, gdyż tak bardziej mogę skupić się na opisie.

Delia- Perfumowany zmywacz do paznokci
Obok zmywacza z Rossmanna jest to najlepszy,  jaki kiedykolwiek miałam. Śmiało mogę stwierdzić, że jest on chyba nawet lepszy.  Ładnie pachnie, więc zmywanie nim paznokci to sama przyjemność. Ma ładny kolor(różowy) i co najważniejsze, bardzo dobrze zmywa lakier do paznokci i nie potrzeba do tego zbyt dużej ilości. Bez problemu radzi sobie zarówno z jedną warstwą lakieru jak i z trzema. Ogólnie bardzo polecam. Z pewnością kupię go ponownie, tym bardziej, że płacę za niego 1 gr (resztę dopłacam punktami z karty Lifestyle). Jego cena regularna to ok. 4 zł. Posiada w składzie aceton, jednak moim paznokciom to nie przeszkadza.

Carmex- sztyft do ust wiśniowy
Zużycie go zajęło mi prawie rok, chociaż muszę przyznać,  nie używałam go codziennie, jednak jest to bardzo wydajny produkt. Zapach jak dla mnie przyjemny. Miałam kiedyś wersję  truskawkową i też bardzo przypadła mi do gustu. Każdy kto używał tego produktu znane jest mu tak zwane mrowienie, które występuje przy nakładaniu. W lato jest to bardzo przyjemne uczucie,  trochę orzeźwiające, jednak w zimę, gdy temperatura jest ujemna, niekoniecznie potrzebuję takich doznań. Fajnie wygładza usta, w dodatku ma SPF 15. Raz na jakiś czas wracam do tego produktu. Cena ok. 10 zł.

Lirene- peeling enzymatyczny
Szczerze mówiąc nie wiem, czy istnieje pełnowymiarowe opakowanie tego produktu. Ja zawsze kupuję go w saszetkach, najczęściej w biedronce. Jak dla mnie bardzo dobry. Parafina w składzie nie zachwyca, jednak u mnie nie występowało żadne zapychanie. Zapach przyjemny, w  dodatku peeling, robi to, co powinien, więc nie mam się do czego przyczepić, może jedynie do składu. Gdy znajdę go w promocji,  zawsze wędruje do mojego koszyka. Cena ok. 1,7 zł.

Balea- żel pod prysznic Nektarynka i Kokos
Nie będę zbytnio się rozwodzić, odsyłam do recenzji, którą napisałam (klik). Jak dla mnie numer 1 wśród żeli pod prysznic, głównie we względu na zapach, chociaż muszę przyznać, znalazłam jego godnych następców, o których niedługo napiszę. Cena to ok. 3 zł.

Gliceryna

Nie kupuję jakieś konkretnej marki, w aptece proszę glicerynę i w zależności od apteki dostaję różne opakowanie, zarówno plastikowe, jak i szklane. Zawsze biorę tą mniejszą i jest to 30 g. Używam jej do masek do włosów, dodaję do serum olejowego, odżywek. Dzięki temu moje włosy są bardziej nawilżone. Używam jej bez przerwy od ponad roku. Jak tylko kończy mi się opakowanie, sięgam po kolejne. Cena to ok.2zł, więc jak dla mnie super.
Miałyście któryś z tych produktów? Jakie są Wasze opinie? Piszcie :)

Recenzja #10: Serum do twarzy do 35 roku życia,Babuszka Agafii

Witajcie,

Czas najwyższy na recenzję. Jest to produkt, do którego mam bardzo mieszane uczucia. Dlaczego? O tym przekonacie się poniżej.

Informacje podstawowe
Jest to serum przeznaczone dla skóry do 35 roku życia firmy Babuszka Agafia. Kosztuje ok. 20 zł, ja zamawiałam go on-line. Pojemność to 30 ml.
Skład
Jak możemy przeczytać na różnych stronach internetowych, serum to w 98% składa się z naturalnych składników. Czy jest to dokładnie 98% tego nie wiem, jednak skład jest imponujący. Niestety opakowanie, gdzie był podany skład, wyrzuciłam już dawno, jednak możecie go sprawdzić tutaj.
Zapach
Określenie zapachu tego produktu jest dla mnie trudne. Pachnie trochę kwiatowo, trochę chemicznie. Nie czuć go po nałożeniu na twarz. Zapach nie jest problemem przy używaniu serum.

Opakowanie
Produkt zamknięty jest w ciemnej szklanej buteleczce, butelka jest dosyć duża. Serum wydobywamy za pomocą pipetki i tutaj jego największy minus, pipetka. Jest okropna,  jeśli chcemy wyciągnąć produkt i naciskamy na pompkę u góry to nabiera się dosłownie odrobina serum, tak mało, że nawet nie wystarczy nam na to, żeby wklepać go w całą twarz. Zastanawiam się, jak już będzie go mało,  jak będę go wyciągać. Pipetka w ogóle  nie zasysa produktu, kompletnie nie wiem dlaczego.

Konsystencja
Konsystencja jest trochę rzadsza niż kremu,  trochę leista.  Na twarz nakłada się bardzo dobrze.

Działanie
Tu ogromny plus dla tego produktu, gdyby tylko bardziej nawilżał, byłby to mój zdecydowany faworyt i kupiłabym go ponownie bez namysłu, tym bardziej, że mogę teraz kupować ten produkt stacjonarnie, za cenę praktycznie tą samą co w internecie. Kolejnym z minusów jest zapychanie. Mam cerę mieszaną skłonną do wyprysków i przez 2 tygodnie codziennie na swojej twarzy odkrywałam nowego pryszcza, właśnie przez ten produkt, lecz po 2 tygodniach wszystko odeszło. No dobrze, powiedziałam już, jakie są minusy, teraz czas na plusy, a jest ich zdecydowanie więcej. Po pierwsze, nadaje cerze takiego świeżego blasku i sprawia, że nasza skóra zwyczajnie w świecie jest promienna. Jednak nie dzieję się tak na drugi dzień po użyciu tego produktu. Ja zauważyłam zmianę dopiero po ok. miesiącu stosowania. Kolejny z plusów, to dzięki temu produktowi całkowicie zniknął problem suchych skórek na twarzy. Niedługo na blogu zamieszczę post dotyczący tego,  jak pozbyłam się suchych skórek. Następną zaletą jest fakt, że bardzo szybko się wchłania w skórę, dodatkowo nie pozostawia żadnego filmu na twarzy, gdy produkt całkowicie się wchłonie to tak, jakbyśmy nic nie nałożyli.
Podsumowanie
Ogólnie produkt bardzo dobrze się u mnie sprawdził. Jestem pod wrażeniem i teraz jestem naprawdę zadowolona ze swojej cery. Wiem, że sera to jest coś, czego moja skóra bardzo potrzebowała. Niestety serum to ciężko jest stosować solo, gdyż nawilżenie nie jest dostateczne. Dodatkowo trzeba jakoś skórę dowilżyć. Denerwuje mnie też pipetka, jednak za to, że produkt jest dobry, jestem w stanie to przecierpieć. Ze względu, że jest to moje pierwsze serum, będę szukać czegoś lepszego, bardziej nawilżającego.
Ocena

4/5

czwartek, 6 listopada 2014

Czwartek lakierem malowany #4:Wibo Express growth, numer 350

Witajcie,

Tak jak obiecywałam,  tym razem lakieru Essie nie będzie. W kolejnym CLM pokaże Wam następny  z lakierów Essie z najnowszej kolekcji jesiennej. Tym razem jednak na pierwszym planie pojawi się lakier z Wibo. 




Tak jak poprzednio, zachęcam Was do wysyłania zdjęć swoich paznokci na adres paulinaschoice@gmail.com. Jeśli chodzi o lakiery do paznokci to zawsze w mojej kosmetyczce obecne były te z Wibo, są tanie, dobrze napigmentowane, jednak nie trzymają się długo. Jeśli jednak zmywacie paznokcie codziennie to chyba nic nie stoi na przeszkodzie, aby wypróbować te lakiery. Miałam już naprawdę dużo kolorów. Do niedawna moim największym ulubieńcem był o kolorze malinowy, jak dla mnie był idealny, ale niestety się skończył. Drugim ulubieńcem jest ten delikatny róż. Świetnie nadaje się na co dzień. Krycie jest bardzo dobre, jednak jak już wspominałam nie wytrzymuje zbyt długo. Lakier mam już od dłuższego czasu, nic się z nim nie dzieje, jestem z niego bardzo zadowolona. Pędzelek jest węższy niż w lakierach Essie, mimo to bardzo dobrze nakłada się nim lakier na paznokcie.


A Wy miałyście ten lakier? Jakie są Wasze ulubione  kolory lakierów do paznokci?

wtorek, 4 listopada 2014

Nowości kosmetyczne #2

Witajcie,
Zastanawiałam się, czy robić nowości kosmetyczne jak uzbieram pewną ilość kosmetyków, czy robić je co miesiąc, w końcu stwierdziłam, że najlepszym rozwiązaniem, będzie pokazywanie kosmetyków co miesiąc. Może akurat kogoś zainspiruje do zakupu J A więc zaczynajmy!
W tym miesiącu nie będzie zbyt wiele kosmetyków. Wszystkie produkty,  których używam na co dzień wciąż mam i nie musiałam kupować nic innego. Nic szczególnie nie przykuło mojej uwagi, poza jednym wyjątkiem, który  zobaczycie poniżej. Myślę, że w grudniu zobaczycie więcej nowości, gdyż trochę produktów mam już na wykończeniu.

Essie-jesienna kostka

W skład kostki wchodzą 4 lakiery: Dress To Kilt (czerwony), Take It Outside(szary), Style Cartel (niebieski), Partner In Crime (brązowy). Szczerze mogę powiedzieć, że wszystkie bardzo mi się podobają,  ładnie wyglądają na paznokciach i ogólnie jestem nimi zachwycona. Jeśli jesteście ciekawe, jak Dress to Kilt prezentuje się na paznokciach,  to odsyłam do poprzedniego posta (klik).

The Balm-bronzer Bahama Mama

Bronzera w mojej kosmetyczce brakowało od dawna. Dużo szukałam, czytałam i chciałam coś sprawdzonego. Nie chciałam produktu z drobinkami, chciałam zwykły matowy bronzer, który będzie długo utrzymywał się na skórze i nie będzie miał pomarańczowych tonów.
Do tej pory użyłam go dosłownie kilka razy i jestem z niego bardzo zadowolona.  Ładnie rozprowadza się na twarzy, łatwo się blenduje. Obawiałam się, że będzie trochę za ciemny dla mojej jasnej skóry, ale nic bardziej mylnego. Więcej o tym produkcie napiszę za jakiś czas. Zapłaciłam za niego 55 zł.

Hakuro H85
Wiem, że to nie jest kosmetyk, ale jest to rodzaj akcesoriów kosmetycznych, więc o nim pisze. Był niedrogi, kosztował jakieś 10 zł, a potrzebowałam takiego pędzelka, głównie po to, aby rysować kreski cieniem, gdyż eyeliner zwyczajnie mi się już znudził. Jak do tej pory sprawdza się bardzo dobrze.


Catrice- kredka do brwi Date With Ash-Ton

Zapomniałam pokazać ją w zeszłym poście o nowościach, więc pokazuje teraz. Nie miałam typowej kredki do brwi, wcześniej brwi wypełniałam zwykłą kredką do oczu w odcieniu brązu. Kosztowała ok. 10zł i zakupiłam ją w Hebe. Jestem z niej bardzo zadowolona, jest delikatna, efekt jaki daje jest bardzo naturalny, nie ma żadnych odcieni rudości, czy pomarańczy. Ja tylko lekko podkreślam nią swoje brwi, których nie lubię mocno zaznaczonych.


I to by było na tyle. Dużo, mało? Sama nie wiem. W tym miesiącu królowały bardziej kosmetyki trochę droższe. A co Wy kupiłyście w tym miesiącu? Piszcie J